Pierwszy set zwiastował ciekawe widowisko......... I tak też było. Walka punkt za punkt w secie pierwszym i drugim do samego końca. Były momenty, gdy jedna lub druga drużyna wychodziła na kilku punktowe prowadzenie, lecz obaj trenerzy czuwali nad losami swoich drużyn i zaraz brali przerwy, po których walka znów stawała się wyrównana. I tak po zaciętej końcówce punkt za punkt młode licealistki wygrały 27:25...

Drugi set był bardzo podobny do pierwszego z tym, że wynik końcowy to 25:22 dla podopiecznych Pana Zenona.

Nie bezpodstawnie relacja zatytułowana jest jak jest..... W ostatniej partii spotkania policzanki prowadziły od samego początku schodząc na pierwszy czas wzięty przez Pana Jerzego przy stanie 4:1. Kolejny czas został wzięty przy prowadzeniu już 13:6. Mogło się wydawać, że z zawodniczek US zeszło powietrze i chęć walki, i tak też było. Ataki w aut i massssa błędów własnych spowodowały, że piłkę meczową policzanki miały już przy stanie 24:14. Wtedy też stało się coś czego nikt się chyba nie spodziewał. Na zagrywkę weszła zawodniczka (chyba) z nr 6 i zaczęła punktować młode przeciwniczki, co zmusiło ich trenera do wzięcia czasu. Warto zauważyć, że wspomniana wyżej zawodniczka przez całe spotkanie sprawiała swoją zagrywką niemałe problemy licealistką. Niemniej jednak set zakończył się do 18 a całe spotkanie 3:0.

Atmosfera na sali była bardzo przyjazna i wesoła spowodowana zapewne faktem, że trener US to jednocześnie trener zawodniczek RSMS-u, co nie zmieniało faktu, że wola walki była po jednej i drugiej stronie do ostatniej piłki.