Czy to przebudzenie zespołu LKS Przecław? Po dobrym początku sezonu LKS (wcześniej LZS Kołbaskowo) borykał się wahaniami formy.

W piątkowy wieczór, niedawny pretendent do awansu podejmował na swojej hali drużynę Stanbud. Goście stawili się w nielicznym, bo tylko sześcioosobowym składzie.

Kilka zdań o tym jak ja zapamiętałem to spotkanie.

Set pierwszy

Na początku spokojnie. Obie drużyny bez szaleństw, punk za punkt. Ale to tylko na początku. Po kilku minutach meczu gospodarze wytypowali „najsłabsze ogniwo” w linii obrony gości. Kilka zagrywek na jednego zawodnika, dobra gra na siatce i LKS odskakuje na kilka punktów. Wynik 16:10 i nic nie wróżyło, aby set mógł skończyć się inaczej niż pewnym zwycięstwem gospodarzy. Tu jednak drużyna Stanbudu pokazała charakter. Powoli, mozolnie gromadzili punkty, by przy stanie 23:20, wejść na wyżyny i zdobyć 5 punktów z rzędu, tym samym wygrywając przegranego seta.

Set drugi

Dwie zmiany w drużynie LKS Przecław. Na ławę siadają dwaj przyjmujący! Jak na mój gust to dość ryzykowne zagranie, ale nie dyskutowałem szczególnie, że ja na boisku zostałem, zmieniłem tylko pozycję z ataku na przyjęcie. Gra się zaczęła punkt za punkt, ale dało się wyczuć, że gospodarze nie czują się zbyt pewnie. Skuteczna gra gości, szczególnie środkiem i wynik podobny jak w secie pierwszym, z tym że tym razem prowadzi Stanbud. LKS zmienia środkowego. Jest 10:15, na zagrywkę wchodzi „Major” (LKS). Z jego „pozornie łatwą” zagrywką nie najlepiej radzą sobie przyjmujący Stanbudu. Trzy punkty dla gospodarzy i o czas proszą przyjezdni. Przerwa nie dala zamierzonego efektu i kolejne dwa czy trzy punkty padły łupem chłopaków z Przecławia. I to była przełomowa chwila dla tego seta, oraz jak się później okazało dla całego spotkania. Gospodarze jakby dostali skrzydeł. Lepsza gra w polu. Lepiej na siatce (w końcu udało się zablokować środkowego Stanbudu), i LKS wygrywa tego trudnego seta.

Set trzeci

Gospodarze bez zmian, w końcu wygranego składu się nie zmienia. Od początku przewaga LKSu. Z gości jakby uszło powietrze. Przyjmującego Stanbudu łapie skurcz, sędzia zarządza 3 minuty przerwy. Drużyny zdobywają punkty na przemian kiedy na zagrywkę wchodzi „Chudy” (zdjęty z boiska po pierwszym secie), i zagrywką z wyskoku zdobywa kilka punktów. Gospodarze grają o wiele pewniej powiększając przewagę. Ostatecznie rozbijają gości do 14.

Set czwarty

Po tak pewnym zwycięstwie w poprzednim secie pełne rozluźnienie z szeregach LKSu. Na szczęście nie przyniosło to negatywnego efektu. W ręcz przeciwnie. Przecławianie grają na luzie i z uśmiechem. Dobra gra w polu (jak by więcej ruchu). Przyjezdni mają problemy z przyjęciem i ze skoczniem ataku. Przecławianom wychodzi niemal wszystko. Ostatnia akcja należała do Piotrka M., który popisał się ładnym atakiem z drugiej linii. Set bez historii zakończony wysoką przewagą gospodarzy.

Podsumowując.
Wygrywając pierwszego seta Stanbud pokazał, że gra się do końca, jednak już w kolejnej partii jakby o tej zasadzie zapomniał. LKS Przecław pokazał dużo lepszą grę, przeważał chyba w każdym elemencie. Ryzykowne w moim odczuciu zmiany, przyniosły pozytywne efekty.

Spotkanie bardzo dobrze (moim zdaniem) sędziował Tomasz N.

Czy piątkowe zwycięstwo było zwiastunem wybudzania się LKSu z zimowego letargu? O tym będziemy mogli przekonać się już w środę na kolejnym meczu. Tym razem przeciwnik statystycznie trudniejszy i do tego na własnym podwórku. Pożyjemy, zobaczymy.

Pozdrawiam