Cafe Duo Łobez - UKS Błękitna 3-0, w setach do 22, 17 i 18 (mogą byę lekkie pomyłki punktowe bo nie pamiętam dokładnie). Mecz z gatunku tych łatwych, lekkich i przyjemnych do widowiskowych zapewne nie należał i nieliczni obserwatorzy mogli się czuć nie co zawiedzeni...Ale po kolei...

Podeszliśmy do tego meczu z dość luźnym nastawieniem, lecz zdając sobie sprawę, że trzeba go koniecznie wygrać ażeby powrócić do tzw. "normalności" rozumianej w naszym pojęciu jako seryjne wygrywanie, która to normalność została ostatnimi czasy mocno zachwiana poprzez przegrany dwumecz z JW.

Sądząc po rozgrzewce spodziewałem się jednak, że rywale postawią nam dzisiaj poprzeczkę znacznie wyżej, a tak to szczerze mówiąc pomimo, iż wynik punktowy wskazuje na lekką walkę, szczególnie w 1 secie to walki takowej było w tym spotkaniu jak na lekarstwo bo nie obrażając Błękitnych (bo widać, że kilku z nich posiada niezłe umiejętności, których jednak nie potrafili w tym meczu spożytkować dla dobra drużyny) to mecz był praktycznie przez cały czas pod nasza kontrolą.

Podobać mogło się tak naprawdę to może jedynie kilka akcji, które to policzyć można na przysłowiowym palcu jednej ręki. Najskuteczniejszy w naszej drużynie był ponownie Tomek, a na zagrywce (jak i w ataku) dobrze spisywał się Szylin. Zapunktowaliśmy też nieźle dzisiaj w bloku w czym spora zasługa grającego z kontuzją barku i z konieczności dziś na środku Leshcka.
Ja wyróżniłem się dzisiaj nieskończoną ilością zepsutych zagrywek...w całym meczu przebiłem bodajże ze 3 razy, ogólnie cała drużyna sporo psuła ale jak napisałem wyżej, przeciwnik nie wymagał większego zaangażowania w grę i niestety nie potrafiliśmy zmusić się do wysiłku...Z resztą po siatkarzach rywala też było widoczne totalne rozluźnienie od 2 seta chyba przestali wierzyć, że mogą coś ugrać a szkoda bo mecz byłby na pewno ciekawszy gdy by się "spięli" bardziej. Pozdrawiam