Po bardzo wyrównanym i zaciętym choć stojącym na zatrważająco niskim (jak na 1 ligę) poziomie spotkaniu Green Reefers poległ na własnym boisku 2:3 (22:25 23:25 26:24 25:19 15:12) z dużo niżej notowanym w tabeli Espadonem

Pierwszy set zaczął się bardzo niemrawo. Drużyny miały duże problemy z odbiorem zagrywki przeciwnika a w efekcie także ze skutecznym atakiem. Duża część punktów zdobywana była po błędach przeciwnika, sporadyczne ataki kończone punktami. Sporo długich wymian i wybronionych piłek po słabych atakach. Z biegiem czasu Green zaczyna troszkę śmielej atakować wychodząc na prowadzenie 15:13. Espadon mimo teoretycznie mniejszej siły ataku nieźle sobie radzi i doprowadza do wyrównania po 17 a następnie wychodzi na prowadzenie 22:19 i zdobywa kolejne punkty. przy stanie 24:19 czas dla Greena. Po czasie Green zaczyna odrabiać straty, jednak ostatecznie set kończy się zwycięstwem Espadonu do 22.

Na początku drugiego seta nieznaczną przewagę osiąga podrażniony przegraną w pierwszym secie Green. Jednak Espadon niesiony sukcesem z pierwszego seta nie spuszcza z tonu i doprowadza do remisu po 8. Jednak Green nie odpuszcza i znowu odskakuje na kilka punktów. Przy prowadzeniu Greena 14:9 czas dla Espadonu. Po wziętym czasie Espadon zaczyna pogoń doprowadzając do stanu po 22. Po chwili robi się po 23 jednak w tym secie punkty zdobywają już tylko zawodnicy Espadonu wygrywając ostatecznie do 23.

Trzeci set podobnie jak wcześniejsze wyrównany z początku. Zacięta walka o każdy punkt. Żadnej z drużyn nie udaje się uzyskać większej przewagi. Przy stanie 14:12 dla Espadonu czas dla Greena. Po czasie kolejne błędy Greena i Espadon zwiększa przewagę do 4 punktów. Green odrabia straty zmniejszając przewagę Espadonu do 2 punktów przy stanie 20:18. Następnie zawodnicy Greena doprowadzają do remisu po 21 po czym obie drużyny wymieniają się prowadzeniem do stanu po 24. Ostatecznie seta wygrywa Green do 24.

Czwarty set przebiega bardzo podobnie do wcześniejszego. Wyrównana gra i żadna z drużyn nie mogła uzyskać większej przewagi i taka sytuacja miała miejsce do połowy seta. Gdzieś od tego momentu na prowadzenie wychodzi Green i sukcesywnie powiększa swoją przewagę wygrywając ostatecznie do 19.

Tie break zapowiada się bardzo ciekawie. Set zaczyna się bardziej udanie dla Espadonu, który wychodzi na prowadzenie 3:1. Jednak soho przypomina sobie o swojej najskuteczniejszej broni jaką jest ostatnio środek i zaczyna coraz częściej grać tym elementem. Początkowo przynosi to oczekiwany efekt i Green wychodzi na prowadzenie 4:3. Spotkanie się wyrównuje lecz przy zmianie stron to Espadon prowadzi 8:6. Następnie utrzymuje swoją przewagę do stanu 13:11 kiedy to Green bierze czas. mimo czasu kolejny punkt zdobywa Espadon. Green zdobywa jeszcze jeden punkt jednak ostatecznie to Espadon zwycięża seta do 12 i całe spotkanie 3:2.

Podsumowując, mimo iż w obu zespołach zabrakło ich czołowych graczy to wcale nie usprawiedliwia to bezradności w ataku zwłaszcza zawodników Greena po których spodziewałem się dużo więcej. Espadon w dość okrojonym składzie robił co mógł i mimo braku siły w ataku skutecznie zdobywał punkty. Na wyróżnienie zasługują Bogumił Kasprzak oraz dotychczasowy libero Espadonu który pokazał że potrafi równie dobrze atakować jak i bronić. Green niewiele pokazał jak na swoje możliwości i ciężko tu kogoś wyróżnić. Dodam tylko że zarówno ja jak i strażak na początku spotkania obstawialiśmy gładkie 3:0 dla Greena i obaj zawiedliśmy się postawą tej drużyny. Padło także dość odważne chociaż niewiele odbiegające od prawdy stwierdzenie iż widowisko to przypominało kabaret starszych panów