Mecz ten był dla Kamaru niezmiernie ważny gdyż patrząc na ich sytuację w tabeli i biorąc pod uwagę dość ciężki terminarz ostatnich 4 kolejek (Asprod, PAM, AM) aby mieć realną szansę na utrzymanie się w tym sezonie w gronie drugoligowców powinni byli, a wręcz musieli ten mecz roztrzygnąć na swoją korzyść. Tak też się stało. Ale po kolei...

Od początku spotkania można było zaobserwować sporą motywację w szeregach gości, wyglądało na to, że doskonale zdawali sobie sprawę z "wagi" spotkania, Dezerterzy wręcz przeciwnie, spadek im nie grozi, awans już z resztą też...

Pierwsza odsłona meczu to nerwowy początek Kamaru, który widać było, że bardzo chce i przez to chyba błędy mnożyły się w początkowej fazie 1 seta. Jednakże od momentu pojawienia się w polu zagrywki "Jagody" (seria niezłych zagrywek, którą gospodarze przerwali dopiero prośbą o czas) gracze Kamaru zaczęli kontolować wydarzenia na parkiecie odskakując rywalowi na kilka punktów. Przewagę bezpiecznie dowieźli do końca wygrywając pierwszą partię.
Set drugi jak i trzeci miały podobny przebieg, Dezerterzy (grający na wyjątkowo dużym luzie i nie przejmujący się niczym nawet bo bardzo nieudanych akcjach) szybko odjeżdżali ambitnie walczącym o każdą piłkę gościom kontrolując sytuację, a pościgi Kamaru w końcowych fazach tych setów były zbyt późne a więc nieudane.

Czwarta partia była ostatnią szansą dla Kamaru. Gracze tej drużyny mobilizowani przez swego trenera wreszcie zaczęli grać w miarę dokładnie co miało odzwierciedlenie w wyniku. Wszak na Dezerterów tak dzisiaj dysponowanych (z nominalnym libero na środku, a w dodatku kompletnie rozluźnionych...) wystarczyć mogła naprawdę tylko spokojna gra, bez większych "fajerwerków".

Tie-break rozpoczął się od szybkiego prowadzenia gospodarzy, po których widać było, że jednak zależy im na końcowym sukcesie i zaczęli tę roztrzygającą o losach tego spotkania partię z tzw. "wysokiego C". Prowadzili 7-4, przy zmianie stron było bodajże 8-5 a więc 3 punkciki przewagi w połowie tie-breaka to jednak jest jakiś kapitał...jak się okazało nie wystarczył on na bardzo zmobilizowanych gości. Po zmianie stron na parkiecie istniała już praktycznie tylko jedna drużyna, w której szeregach szalał ich atakujący Paweł, który do spółki z Marcelem doprowadzili do pasjonującej końcówki, w której to jeszcze Dezerterzy mieli co prawda piłkę meczową przy stanie 14-13 jednak Kamar z opresji wybawił wyżej wymieniony Marcel, który poszedł na zagrywkę i najpierw zaserwował na tyle mocno, że uniemożliwił rywalom zakończenie akcji a kontrę ładnych technicznym atakiem po prostej skończył atakujący Kamaru Paweł (zdycydowanie MVP tego meczu - nie liczyłem ale myślę, że około 25 punktów to dzisiaj zdobył a procent skuteczności w ataku miał znakomity). Mecz zakończył Marcel, którego kolejnej mocnej zagrywki nie przyjeli gospodarze i tym samym Kamar po bardzo emocjonującym meczu pokonał faworyzowanych gospodarzy 3-2 przedłużając swoje szansę na utrzymanie w II lidze.