Zapewne niewielu spodziewało się emocji po spotkaniu RSMS i UKS18-MJC. Faworytem były przecież przyjezdne, którym tym razem mierzyć przyszło się z młodszymi rywalkami na hali polickiego Chemika. Przybyli w liczbie 30 osób kibice i spoglądający na mecz szkoleniowiec I-ligowego PSPS Mariusz Bujek mieli jednak na co popatrzeć, bo podziwiać to chyba zbyt górnolotne stwierdzenie jak na poziom tych zawodów.
MJC przystąpiło do meczu w mocno zdekompletowanym zestawieniu, bez kilku podstawowych zawodniczek i z libero (najniższą na boisku) na prawym ataku. Choćby w tym podopieczne Zenona Zatyracza mogły upatrywać swojej szansy. Już pierwsze minuty premierowego seta istotnie zwiastowały zaciętą walkę.

Gospodynie nie zamierzały ustępować przeciwniczkom nawet w momentach, kiedy te odskakiwały im na kilka oczek. Kluczem do niespodziewanego sukcesu RSMS w tym secie była ofiarna postawa w obronie, a także mizerne przyjęcie po drugiej stronie siatki. Błędy MJC gospodynie wykorzystały bez litości w samej końcówce przeganiając rywalki przy 23 punkcie.

„Rozgrzewka” – właśnie tak swoją postawę w pierwszej odsłonie meczu mogły tłumaczyć mistrzynie ligi poprzedniego sezonu. Jak się jednak okazało RSMS w dalszym ciągu pokazywał się z dobrej strony. Na szczególne uznanie zasłużył sobie blok gospodyń, który często przy aplauzie swoich kibiców efektownie zatrzymywał ataki MJC, ale nie na lewej stronie, na której brylowała kapitan gości – Karolina Kijana. W dużej mierze dzięki niej MJC wyrównało stan meczu wygrywają drugiego seta do 22.

W kolejnej części spotkania przyjezdne złapały wiatr w żagle i zagrały nieco lepiej. Szczególnie udanie zaprezentowały w zagrywce, dzięki której zyskiwały coraz większą przewagę aż do stanu 18:10. W tym momencie przypomniało o sobie słabe przyjęcie i RSMS szybko zdołał wyrównać na 20:20. Końcówkę jednak znów lepiej wytrzymały przyjezdne wygrywając do 21.

Najwięcej emocji było w ostatnim secie od początku do samego końca, co z resztą świetnie dokumentuje wynik 27:25 dla gości. MJC kontynuowało dobrą zagrywkę, a policzanki ambitną postawę w obronie i niezłą na siatce, szczególnie coraz częściej mądrze kiwając w puste pole rywalek, o co apelował niejednokrotnie ich szkoleniowiec. Nie obyło się również bez kontrowersji. Kilkakrotnie gospodynie miały pretensje do decyzji pani arbiter, także przy ostatnich akcjach meczu. Doświadczenie i nieco większy spokój w szeregach przyjezdnych wzięło jednak górę i to MJC wygrało mecz, mimo nienajlepszej swojej postawy.