Miałem przyjemność być na meczu WIKO z ASPRODEM. Zespoły sąsiadujące w tabeli walczyły o bezpieczną pozycją w pierwszej lidze. Zagadką była aklimatyzacja gości na specyficznej hali na Bolesława Śmiałego. Bez niespodzianek.

Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy 5:0. Przy stanie 2:9 i 5:17 goście poprosili o przerwę na odpoczynek, ale było chyba za późno. Dograli przegranego do 18 seta do końca. Straty postanowili odrabiać już od początku drugiego seta. Do stanu 3:3 punkty zdobywane były na przemian. Właśnie od tego momentu goście odskoczyli na dwa punkty i taką przewagę utrzymywali przez cały set. Po emocjonującej końcówce goście z Goleniowa wygrali 29:27. Trzeci set to także walka akcja za akcję. W środkowej części seta goście stracili 5 punktów z rzędu, głównie przez problemy z odbiorem zagrywki. Pod koniec seta zawodnicy Asprodu dokonali zmiany. Nowy atakujący popsuł swój pierwszy atak. Zrobiło się 22:18 dla Wiko. Ale po chwili poszedł na zagrywkę i o mało nie wygrał seta. Trudny serwis sprawił duże kłopoty zawodnikom gospodarzy. Był wynik 22:24 dla Asprodu. Wydawało się, że gospodarze nie mieli żadnych szans na wygranie. Dużo emocji, mocne słowa... Sędzia mógł pokazać żółtą kartkę i zakończyć mecz, ale jedynie upomniał gospodarzy. Ci ostatkiem sił zebrali się w sobie i w bardzo spektakularny sposób wygrali, przegrany już set, 26:24. Czwarty set musiał paść łupem zawodników Asprodu. Po niezłej walce wygrali znowu na przewagę 24:26. Doszło do tiebreaka. Obie drużyny miały równe szanse. Bardzo wyrównany początek i mały zryw gospodarzy: 8:6 przy zmianie stron. Spokojna gra punkt za punkt i jeszcze jeden zryw w końcówce i wygrana Wiko-wców do 12.
Miło było patrzeć na zaangażowanie obu drużyn. Widać było chęć zwycięstwa, wolę walki. Poziom może nie był najwyższy, tradycyjnie sporo zepsutych zagrywek, ataki w aut, ale w tak ważnym meczu jest to wkalkulowane w wynik. Warto było się wybrać na ten mecz. Półtorej godziny dobrego siatkarskiego spektaklu. Pozdrawiam!