Tym razem jako "obserwator z ławki" mogę napisać jako tako obiektywną relację z meczu. Po raz kolejny 3:2, po raz kolejny z Politechniką, i po raz kolejny mecz grany w piątkę...

Mecz zaczął się w miarę wyrównany, trochę błędów, trochę skutecznych zagrań po obu stronach, świetne rozegrania Doroty "Wiśni" Jońca (tak tak mamo, zauważyłam :P)- dzięki czemu przez chwilę prowadziło UKS 18. Jednak dziewczyny z Polibudy pokazały swoją klasę i przy małej pomocy sędziego (kurde, miało być obiektywnie.. ahh) skutecznymi zagraniami przechyliły szalę zwycięstwa na swoją stronę i prowadziły 1:0 w setach...

Drugi set był lustrzanym odbiciem pierwszego, tylko dla UKS18. Po wyrównanym początku dziewczyny K.Kowejszy odskoczyły na kilka punktów i pewnie zwyciężyły w tym secie (również przy niewielkiej pomocy sędziego:) ). Trzeciego seta wygrała PS, przebiegu tego seta nie pamiętam- za bardzo byłam zaaferowana dopingiem, i to one prowadziły 2-1.

Czwarty set był chyba najciekawszym z całego meczu. Dużo długich wymian, wspaniałych obron Gosi Dańczury z UKS18 oraz bardzo mocnych ataków Oli Miller z PS. Wpadło również kilka dobrych punktów z zagrywki Magdy Gajo oraz udanych bloków Gosi Motyki. Jednak mimo starań ze strony UKS18, Polibuda wygrywała i powiększała przewagę. W tym momencie nastąpił zwrot akcji, nie wiem czy przez zmiany dokonane przez trenera PS czy przez mój zakład z trenerem Kowejszą :P, dziewczyny odzyskały równowagę, Aga Orłowska znalazła skuteczny kierunek ataku i cały set skończył się 25:23 dla UKS 18.

Jako zawodniczka UKS18, o tie-breaku wolałabym nie pisać... 8:1 przy zmianie połów, set skończony bodajże 15:7. I koniec historii. Brawa dla UKS18 za dzielne stawianie oporu w 5, gratulacje dla PS za świetny mecz. Mój typ na MVP meczu: Ola Miller, ach wróć ty dziewczyno do profesjonalnego treningu :)

Z siatkarskim pozdrowieniem, Młoda Wiśnia :)